Miesiąc po ostatnim wpisie byłam drugą noc w szpitalu. Miesiąc po ostatnim wpisie wytrzeźwiałam. Przestałam pić i brać. Od trzech miesięcy jestem czysta. Moja niewinność wraca. I choć sen reguluję jeszcze chemicznie jest coraz lepiej z tygodnia na tydzień. Jestem w domu, jestem trzeźwa, ważę ile ważę, kocham, myślę, że kocham, uczę się pokory, uczę się spokoju, uczę się wytrwałości, naprawiam rower, czuję powietrze w płucach, mam diabła pod skórą, mam ciemność w oczach, ale cokolwiek robię staram się włożyć w to choć odrobinę serca. Nie oszukuję się już. Będę uparcie powtarzać za Bukowskim, że zdrowie psychiczne jest staniem niedoskonałości.