Miesiąc po ostatnim wpisie byłam drugą noc w szpitalu. Miesiąc po ostatnim wpisie wytrzeźwiałam. Przestałam pić i brać. Od trzech miesięcy jestem czysta. Moja niewinność wraca. I choć sen reguluję jeszcze chemicznie jest coraz lepiej z tygodnia na tydzień. Jestem w domu, jestem trzeźwa, ważę ile ważę, kocham, myślę, że kocham, uczę się pokory, uczę się spokoju, uczę się wytrwałości, naprawiam rower, czuję powietrze w płucach, mam diabła pod skórą, mam ciemność w oczach, ale cokolwiek robię staram się włożyć w to choć odrobinę serca. Nie oszukuję się już. Będę uparcie powtarzać za Bukowskim, że zdrowie psychiczne jest staniem niedoskonałości.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dieta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dieta. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 28 lutego 2016
3 miesiące. 51.
Etykiety:
2016,
anoreksja,
blogspot,
BMI,
bulimia,
dieta,
głodówka,
kg,
lbs,
luty,
pro ana,
pro mia,
quod me nutrit me destruit,
spalanie kcal,
starving
niedziela, 15 lutego 2015
47kg / 103,6lbs
Wróciłam. Tydzień z życia. Nie wiem do końca co się działo, trochę żal, trochę wstyd. Ale żyję, za każdym razem czuję, że żyję, bo byłam jeszcze bliżej, a wróciłam. Jem, spaceruję, gram, czytam. Mogę spać. Jest spokojnie.
Panie Anonimowy, jeśli ma Pan ochotę rozmawiać to tylko mailowo, tutaj nie będę się rozwlekać na tematy, na które zwyczajnie nie mam ochoty. W innym wypadku zacznę ignorować Pańskie słowa, bo dyskutować nie mam zamiaru.
poniedziałek, 2 lutego 2015
48kg / ferie
Sesja zabrała mi mnóstwo czasu. Jutro ostatni egzamin, chciałabym zaliczyć go na piątkę. Choć i bez tego będę miała wysoką średnią i stypendium. Nie miałam takich ocen chyba od podstawówki. Języki wchodzą mi łatwo, chyba naprawdę zajmę się tym w przyszłości (oprócz paru innych rzeczy). Tylko dlaczego wciąż czuję się za głupia, zbyt mało inteligentna i nierozgarnięta?
Jadłam niewiele przez ten czas, ale nieregularnie, więc waga stoi. Teraz wyjadę, będę się nieco fatalizować alkoholowo zapewne i zapomnę o jedzeniu. Pogram w szachy. Pozwiedzam. Odwiedzę. Zrobię trochę analogowych zdjęć.
Chce mi się na rower. Co myślicie? Rower w lutym... ale jest aż 5 stopni.
Drogi Anonimie, dziękuję za podjęcie tematu, choć dyskusja jest tutaj rzeczą zupełnie mijającą się z celem. Doceniam wszelkie rady, proszę mi wierzyć, że słyszę je od bardzo dawna. Jednakże nie jestem 16latką stojącą u progu dorosłości ani nawet 20latką, która panikuje nad trzecim krzyżykiem i nie ma pojęcia czego chce obwiniając za wszystko świat. Nie zna Pan mojej rodziny, tła na jakim zostałam wychowana, społeczeństwa w jakim przyszło mi się obracać. Do tego dochodzi nadwrażliwość, którą przeklinam co dzień. I inne wydarzenia, o których absolutnie nie mam zamiaru wspominać. Nie mam depresji, nie jestem leniwa ani nieszczęśliwie zakochana. Mój mózg nie reaguje prawidłowo na otoczenie. Dlaczego wracam do szpitala? A dlaczego Pan znów się przeziębia? Bo ponownie Pan osłabł, system nie poradził sobie z atakiem. Chciałabym, by ludzie zaczęli odróżniać tych, którzy są smutni, bo tak im łatwiej, gdy wszyscy się nad nimi litują i lubią to, od tych, którzy wiele oddaliby za dobre samopoczucie, nienawidzą litości i pragną poradzić sobie sami. Ala jest skrajnie inteligentną osobą, uzdolnioną i wszechstronną. To, że złości ją traktowanie ludzi w szpitalach jak za czasów średniowiecza, wcale mnie nie dziwi. Leżałam też w szpitalu ogólnym na dolegliwości żołądkowe, kilkakrotnie. Nigdy nie spotkałam się tam z takimi przypadkami jak w szpitalach psychiatrycznych (choć są i takie, które są naprawdę przyjazne, trzeba to przyznać, Ala miała też wyjątkowego pecha). Wspomniany w artykule Marian jest dziś normalnym facetem. Czyli jednak, można kogoś wyleczyć i dać mu szansę na samodzielne, spokojne życie. Tylko trzeba zachęcić i pomóc, to powinno być zachowanie ludzkie, a co dopiero u osób, które wybrały zawód lekarza psychiatry. I jak mam szczerze pragnąć być taka jak "normalni" ludzie, jeśli w większości przypadków od tych właśnie ludzi zionie brakiem empatii i nienawiścią?
Dziękuję Panu i za uwagi i miłe słowa. Dobrego dnia.
Jadłam niewiele przez ten czas, ale nieregularnie, więc waga stoi. Teraz wyjadę, będę się nieco fatalizować alkoholowo zapewne i zapomnę o jedzeniu. Pogram w szachy. Pozwiedzam. Odwiedzę. Zrobię trochę analogowych zdjęć.
Chce mi się na rower. Co myślicie? Rower w lutym... ale jest aż 5 stopni.
Drogi Anonimie, dziękuję za podjęcie tematu, choć dyskusja jest tutaj rzeczą zupełnie mijającą się z celem. Doceniam wszelkie rady, proszę mi wierzyć, że słyszę je od bardzo dawna. Jednakże nie jestem 16latką stojącą u progu dorosłości ani nawet 20latką, która panikuje nad trzecim krzyżykiem i nie ma pojęcia czego chce obwiniając za wszystko świat. Nie zna Pan mojej rodziny, tła na jakim zostałam wychowana, społeczeństwa w jakim przyszło mi się obracać. Do tego dochodzi nadwrażliwość, którą przeklinam co dzień. I inne wydarzenia, o których absolutnie nie mam zamiaru wspominać. Nie mam depresji, nie jestem leniwa ani nieszczęśliwie zakochana. Mój mózg nie reaguje prawidłowo na otoczenie. Dlaczego wracam do szpitala? A dlaczego Pan znów się przeziębia? Bo ponownie Pan osłabł, system nie poradził sobie z atakiem. Chciałabym, by ludzie zaczęli odróżniać tych, którzy są smutni, bo tak im łatwiej, gdy wszyscy się nad nimi litują i lubią to, od tych, którzy wiele oddaliby za dobre samopoczucie, nienawidzą litości i pragną poradzić sobie sami. Ala jest skrajnie inteligentną osobą, uzdolnioną i wszechstronną. To, że złości ją traktowanie ludzi w szpitalach jak za czasów średniowiecza, wcale mnie nie dziwi. Leżałam też w szpitalu ogólnym na dolegliwości żołądkowe, kilkakrotnie. Nigdy nie spotkałam się tam z takimi przypadkami jak w szpitalach psychiatrycznych (choć są i takie, które są naprawdę przyjazne, trzeba to przyznać, Ala miała też wyjątkowego pecha). Wspomniany w artykule Marian jest dziś normalnym facetem. Czyli jednak, można kogoś wyleczyć i dać mu szansę na samodzielne, spokojne życie. Tylko trzeba zachęcić i pomóc, to powinno być zachowanie ludzkie, a co dopiero u osób, które wybrały zawód lekarza psychiatry. I jak mam szczerze pragnąć być taka jak "normalni" ludzie, jeśli w większości przypadków od tych właśnie ludzi zionie brakiem empatii i nienawiścią?
Dziękuję Panu i za uwagi i miłe słowa. Dobrego dnia.
Etykiety:
2015,
anoreksja,
blog,
blogspot,
BMI,
bulimia,
dieta,
głodówka,
kg,
lbs,
luty,
pro ana,
pro mia,
quod me nutrit me destruit,
spalanie kcal,
starving
piątek, 23 stycznia 2015
starving
dostałam swoją dawkę fluxemedu, nie ma to jak psychotropy za 4 złote.
teraz schudnę. schudnę bez problemu, schudnę do 44 kg w miesiąc maksymalnie. po fluoksetynie chudnę błyskawicznie. chcę być tak chuda by złamać się wpół. zmieniam bandaże. zmieniam się. uciekam od ludzi.
na początku bałam się o tym pisać, a teraz nie obchodzi mnie to właściwie wcale. schudnę z tego ogromnego brzucha, schudnę z poczucia ciężkości, schudnę z ud, schudnę z destrukcyjnych myśli, apetyt tak bardzo mi się zniweluje, że będę mogła jeść cokolwiek (choć i tak jem ostatnio w większości same ogórki)
dziś zjadłam dwie kromki pełnoziarnistego chleba z tostera z ogórkiem, sałatkę z rukoli, awokado i ogórków, małą kawę i wodę wodę wodę.
już niedługo.
teraz schudnę. schudnę bez problemu, schudnę do 44 kg w miesiąc maksymalnie. po fluoksetynie chudnę błyskawicznie. chcę być tak chuda by złamać się wpół. zmieniam bandaże. zmieniam się. uciekam od ludzi.
na początku bałam się o tym pisać, a teraz nie obchodzi mnie to właściwie wcale. schudnę z tego ogromnego brzucha, schudnę z poczucia ciężkości, schudnę z ud, schudnę z destrukcyjnych myśli, apetyt tak bardzo mi się zniweluje, że będę mogła jeść cokolwiek (choć i tak jem ostatnio w większości same ogórki)
dziś zjadłam dwie kromki pełnoziarnistego chleba z tostera z ogórkiem, sałatkę z rukoli, awokado i ogórków, małą kawę i wodę wodę wodę.
już niedługo.
Etykiety:
2015,
anoreksja,
blog,
blogspot,
BMI,
bulimia,
dieta,
dieta baletnicy,
głodówka,
lbs,
pro mia,
quod me nutrit me destruit,
spacer,
spalanie kcal,
tumblr,
weheartit
środa, 21 stycznia 2015
Dni świra / 48kg
Nie chwaląc się, aczkolwiek będąc mocno poruszoną proponuję Wam przejrzenie najnowszego, dzisiejszego wydania Polityki. Wśród innych artykułów można w niej znaleźć jeden, szczególny dla mnie, napisany przez bliską mi osobę ukrywającą się pod pseudonimem Alicja Szwarc i poświęcony realiom w szpitalach psychiatrycznych. Jeden krótki akapit jest o mnie, co szczerze mówiąc sprawia, że czuję się dziwnie niebezpiecznie. Ale to nic. Chodzi mi o przestrogę. W całej tej historii, ktora byc moze spotka część z Was, oszalałą na punkcie ideału ciała, ogromnie waznym elementem jest ukrywanie tego co się dzieje z naszymi cialami. W innym wypadku wyladujecie w jednym z takich szpitali, w ktorych nie wiadomo skąd pochodzi jedzenie i w ktorym nie mozna się spokojnie wysikać ani wykąpać.
Dziś zjadlam kromkę chleba z awokado, wypiłam wiadomy litr wody, wyjatkowo siegnelam po czarna kawe i reszte dnia bede unikac jedzenia u babci, nieunikniona reszte wyrzuce z siebie za pomoca senesu.
Obiecuje poczytac co u Was jak wrócę do domu, wczoraj nie mialam zupełnie siły.
Trzymajcie się chudo.
***
senes, senes, senes, różane papierosy, herbatka ziołowa
wtorek, 20 stycznia 2015
woda
Czasem sama nie zdaję sobie sprawy z tego jak jest ważna. Gdy się zmęczę nie jem, ale piję. Gdy mam gorączkę, nie chce mi się jeść, tylko pić. Woda jest odnowieniem (dlatego z rana piję wódkę, o ironio losu, kretynizm, niesubordynacja własna, wstyd)
Aczkolwiek wody wypiłam litr, z ulubionego słoika, z cytryną i sokiem z imbiru świeżo wyciśniętym.
Kupuję chleb z samych ziaren i zjadam z sałatą, ogórkiem i awokado pół kromki. Czasem pomidor.
Wczoraj dostałam od Niej zdjęcie, i to okropne, ale płakałam pół wieczora nad tym jak jest chuda, nie potrafię powstrzymać tego pragnienia wyglądania jak twiggy, posiadania dziecięcego wręcz, kruchego ciała, to mnie opanowuje każdego dnia.
Dziś zdobędę senes, nie mam innego wyjścia.
Woda woda woda woda
Niech by i było 4 litry dziennie, nie mogę jeść, nie chcę.
Aczkolwiek wody wypiłam litr, z ulubionego słoika, z cytryną i sokiem z imbiru świeżo wyciśniętym.
Kupuję chleb z samych ziaren i zjadam z sałatą, ogórkiem i awokado pół kromki. Czasem pomidor.
Wczoraj dostałam od Niej zdjęcie, i to okropne, ale płakałam pół wieczora nad tym jak jest chuda, nie potrafię powstrzymać tego pragnienia wyglądania jak twiggy, posiadania dziecięcego wręcz, kruchego ciała, to mnie opanowuje każdego dnia.
Dziś zdobędę senes, nie mam innego wyjścia.
Woda woda woda woda
Niech by i było 4 litry dziennie, nie mogę jeść, nie chcę.
sobota, 17 stycznia 2015
Wirus
Ana jest chorobą mojej głowy.
Spadłam do 47kg i byłam tak słaba, że upadałam ilekroć chciałam stanąć na nogi. Zbyt szybko, zbyt drastycznie.
Zaczęłam jeść więcej warzyw, polecam sałatkę z mieszanki sałat, rukoli, ogórków i awokado dla zdrowych tłuszczy. Przytyłam ale tylko do 48,5 i waga wciąż sie utrzymuje, dlatego jestem zadowolona.
Nie pisałam jakiś czas, bo nie miałam nawet siły pisać na klawiaturze. Czerpię inspirację z filmów produkcji Food Matters, nie chcę być jedynie chuda i słaba, chcę mieć energię by biegać, by czytać.
Teraz z kolei dopadła mnie grypa żołądkowa, więc bez podejrzeń mogę nic nie jeść i pić tylko lekkie soki.
Codziennie rano po wstaniu pije litr filtrowanej wody ze swiezym sokiem z imbiru i cytryny. To budzi lepiej niz kawa i oczyszcza z toksyn, w ogole przestałam pić kawę i nie smakują mi nawet papierosy choć czasem chciałabym je palic po to by nie jesc.
Spadłam do 47kg i byłam tak słaba, że upadałam ilekroć chciałam stanąć na nogi. Zbyt szybko, zbyt drastycznie.
Zaczęłam jeść więcej warzyw, polecam sałatkę z mieszanki sałat, rukoli, ogórków i awokado dla zdrowych tłuszczy. Przytyłam ale tylko do 48,5 i waga wciąż sie utrzymuje, dlatego jestem zadowolona.
Nie pisałam jakiś czas, bo nie miałam nawet siły pisać na klawiaturze. Czerpię inspirację z filmów produkcji Food Matters, nie chcę być jedynie chuda i słaba, chcę mieć energię by biegać, by czytać.
Teraz z kolei dopadła mnie grypa żołądkowa, więc bez podejrzeń mogę nic nie jeść i pić tylko lekkie soki.
Codziennie rano po wstaniu pije litr filtrowanej wody ze swiezym sokiem z imbiru i cytryny. To budzi lepiej niz kawa i oczyszcza z toksyn, w ogole przestałam pić kawę i nie smakują mi nawet papierosy choć czasem chciałabym je palic po to by nie jesc.
Sesja idzie calkiem gladko. Mam nadzieje, ze i u Was jest dobrze.
Etykiety:
2015,
anoreksja,
blog,
blogspot,
BMI,
bulimia,
dieta,
głodówka,
kg,
lbs,
pro ana,
pro mia,
quod me nutrit me destruit,
spalanie kcal,
starving,
tumblr,
weheartit
czwartek, 1 stycznia 2015
48,4kg / 106,7lbs
Dzień dobry w Nowym Roku :)
Od razu życzę Wam wszystkim wytrwałości w dążeniu do wyznaczonych celów. Czy to Miłość czy obniżenie wagi. Wytrwałość jest bezcenna i potrzebna.
Jak powitał Was pierwszy dzień stycznia?
Mnie bardzo miło, pomimo wypicia sporej ilości ginu ważyłam mniej! 48,4kg bardzo mnie zadowala, tym bardziej, że po raz pierwszy od czasu gdy zaczęłam ograniczać jedzenie poczułam się lżejsza na ciele. Spodnie nie opinają mnie już w pasie i udach.
Wypiłam dziś kubek herbaty, filiżankę kawy z mlekiem sojowym, zjadłam dwa wafle ryżowe z serkiem migdałowym a la feta i pomidorem, zjem jeszcze odrobinę kaszy jaglanej z buraczkami i surówką z marchewki i jabłek. A potem znów czerwona herbata.
Ten rok będzie daleko bardziej chudy i wegański niż jakikolwiek inny.
Od razu życzę Wam wszystkim wytrwałości w dążeniu do wyznaczonych celów. Czy to Miłość czy obniżenie wagi. Wytrwałość jest bezcenna i potrzebna.
Jak powitał Was pierwszy dzień stycznia?
Mnie bardzo miło, pomimo wypicia sporej ilości ginu ważyłam mniej! 48,4kg bardzo mnie zadowala, tym bardziej, że po raz pierwszy od czasu gdy zaczęłam ograniczać jedzenie poczułam się lżejsza na ciele. Spodnie nie opinają mnie już w pasie i udach.
Wypiłam dziś kubek herbaty, filiżankę kawy z mlekiem sojowym, zjadłam dwa wafle ryżowe z serkiem migdałowym a la feta i pomidorem, zjem jeszcze odrobinę kaszy jaglanej z buraczkami i surówką z marchewki i jabłek. A potem znów czerwona herbata.
Ten rok będzie daleko bardziej chudy i wegański niż jakikolwiek inny.
wtorek, 30 grudnia 2014
48,9kg / 107,8lbs
Rano byłam szczęśliwa. Brzmi to zabawnie dla wielu, ale tak było. Nagroda za wczorajszą wytrzymałość.
Jak osiągnę okrągłe 48kg, co będzie równe 105,8 lbs i BMI 18,3 to zawiążę na nadgarstku czerwony sznureczek.
Dziś zjadłam pół kromki chleba, dwie chochelki zupy krem z brokuła, pół miski kaszy jaglanej z burakiem, dwa ogórki kiszone i kawałek łososia w galarecie (niestety, i czuję się z tym strasznie, bo to wciąż zwierzątko). Wypiłam dwa kubki herbaty (czerwona, zielona), dwie szklanki soku jabłkowego z sokowirówki i filiżankę kawy z mlekiem roślinnym.
A teraz piję ten sam sok jabłkowy w odrobiną wódki, bo już nie mogę tak na trzeźwo całe dnie.
Jestem gruba i nieproporcjonalna i mam ogromny brzuch, nienawidzę go. Chyba mam za dużo wody w organizmie, czuję się opuchnięta. Chcę chudziutkie nogi, nadgarstki i brzuch.
Jak osiągnę okrągłe 48kg, co będzie równe 105,8 lbs i BMI 18,3 to zawiążę na nadgarstku czerwony sznureczek.
Dziś zjadłam pół kromki chleba, dwie chochelki zupy krem z brokuła, pół miski kaszy jaglanej z burakiem, dwa ogórki kiszone i kawałek łososia w galarecie (niestety, i czuję się z tym strasznie, bo to wciąż zwierzątko). Wypiłam dwa kubki herbaty (czerwona, zielona), dwie szklanki soku jabłkowego z sokowirówki i filiżankę kawy z mlekiem roślinnym.
A teraz piję ten sam sok jabłkowy w odrobiną wódki, bo już nie mogę tak na trzeźwo całe dnie.
Jestem gruba i nieproporcjonalna i mam ogromny brzuch, nienawidzę go. Chyba mam za dużo wody w organizmie, czuję się opuchnięta. Chcę chudziutkie nogi, nadgarstki i brzuch.
Etykiety:
2014,
anoreksja,
blog,
blogspot,
BMI,
bulimia,
dieta,
grudzień,
kg,
lbs,
pro ana,
quod me nutrit me destruit,
spalanie kcal,
starving,
weheartit
poniedziałek, 29 grudnia 2014
49,2kg
Te pieprzone 30dag pokazuje, jaką siłę ma numerek na wadze. Gdybym dziś rano na czczo ważyła 48,9 chodziłabym szczęśliwa cały dzień. Ale oczywiście nie wytrzymałam i poczęstowana zgodziłam się na kawałek ciasta z kremem. I nawet rozciąganie i czerwona herbata nie pomogły.
Dziś na śniadanie wypiłam czarne podwójne espresso i szklankę wody. Zjadłam miskę zupy krem z soczewicy i ogórka kiszonego z surówką z buraczków i cebuli. Teraz piję ogromny kubek czerwonej herbaty. Piłam w między czasie wodę i mleko roślinne.
Nie złamię się już dziś, nie ma takiej możliwości. Spódnica ciśnie mnie w talii. Póki xs nie będzie luźne nie przestanę.
Dziś na śniadanie wypiłam czarne podwójne espresso i szklankę wody. Zjadłam miskę zupy krem z soczewicy i ogórka kiszonego z surówką z buraczków i cebuli. Teraz piję ogromny kubek czerwonej herbaty. Piłam w między czasie wodę i mleko roślinne.
Nie złamię się już dziś, nie ma takiej możliwości. Spódnica ciśnie mnie w talii. Póki xs nie będzie luźne nie przestanę.
niedziela, 28 grudnia 2014
49 przecinek zero!
Gdy stanęłam rano na wagę poczułam pewien rodzaj szczęścia. Destruktywnego, to prawda. Ale to nieunikniona destrukcja, którą będę kochać już zawsze.
Jeszcze niecałe 3,5 kg i będę ważyć równe sto funtów. To całkiem ładna liczba.
Wypiłam dziś dwie szklanki świeżego soku z pomarańczy, to jest 220 kcal. I wegańską zupę krem z soczewicy, zaokrąglając w górę w razie czego - 300 kcal. W sumie 525 kcal, bo zjadłam jeszcze kiszonego ogórka.
Kupiłam czerwoną herbatę, wypiłam póki co jedną filiżankę, zaraz zrobię drugą.
Porozciągam się jeszcze godzinę i pójdę na półgodzinny spacer, czym spalę 200 kcal. Cel coraz bliżej, to tak cieszy.
Jeszcze niecałe 3,5 kg i będę ważyć równe sto funtów. To całkiem ładna liczba.
Wypiłam dziś dwie szklanki świeżego soku z pomarańczy, to jest 220 kcal. I wegańską zupę krem z soczewicy, zaokrąglając w górę w razie czego - 300 kcal. W sumie 525 kcal, bo zjadłam jeszcze kiszonego ogórka.
Kupiłam czerwoną herbatę, wypiłam póki co jedną filiżankę, zaraz zrobię drugą.
Porozciągam się jeszcze godzinę i pójdę na półgodzinny spacer, czym spalę 200 kcal. Cel coraz bliżej, to tak cieszy.
piątek, 26 grudnia 2014
tydzień na sokach
49,9kg
okres
za dużo
czuję się opuchnięta i ciężka, ohyda
Nie przytyłam wiele w święta, jadłam tylko wegańskie potrawy, ale to i tak dużo.
Przechodzę na soki, póki nie waga nie spanie do 48,9.
Xenna, papierosy, woda, soki, buliony warzywne bez tłuszczu.
okres
za dużo
czuję się opuchnięta i ciężka, ohyda
Nie przytyłam wiele w święta, jadłam tylko wegańskie potrawy, ale to i tak dużo.
Przechodzę na soki, póki nie waga nie spanie do 48,9.
Xenna, papierosy, woda, soki, buliony warzywne bez tłuszczu.
niedziela, 21 grudnia 2014
49kg, 108lbs
Znów wracam po długiej przerwie.
Nie kończę tego co zaczynam i dlatego wciąż ważę tyle samo.
Ale każdy kolejny początek motywuje do działania, i choćbym miała zaczynać jeszcze pięć razy - chcę, by głodzić się choć przez kilka dni.
Dziś muszę spalić 500kcal (znalazłam trening spalający tyle w 35 minut, ale nie wiem czy podołam hah)
Pamiętam czas gdy ważyłam 52 kg, teraz i tak jest dobrze, gdy waga pokazuje 49,5 przed okresem.
Poznałam kogoś absolutnie pięknego, chudego, cudownego, wspaniałego, mądrego i nie do opisania słowami. To moja motywacja do bycia lepszą. I ogrom sił, jaki obudził się we mnie, jest nieporównywalny do jakiegokolwiek wcześniej.
Piję minimum 2 litry wody dziennie, im więcej tym lepiej
Kupuję karnet na siłownię gdzie biegam, siedzę w saunie, chodzę na jogę, nie ćwiczę zbyt mięśni, bo chcę mieć smukłe ciało dziewczynki
Piję co najmniej 2 herbaty zielone dziennie
Unikam chleba i piwa
Łykam spirulinę dla białka, żelaza i b12 (nie jem mięsa)
Uśmiecham się (błagam, muszę się uśmiechać, choćby dla niej, nie chcę znów płakać nad kiblem)
Jem sałatki z sałat i warzyw bez sosów
Ważę się na czczo
45 kg. tylko 4 kg. tylko 4. muszę schudnąć.
Nie kończę tego co zaczynam i dlatego wciąż ważę tyle samo.
Ale każdy kolejny początek motywuje do działania, i choćbym miała zaczynać jeszcze pięć razy - chcę, by głodzić się choć przez kilka dni.
Dziś muszę spalić 500kcal (znalazłam trening spalający tyle w 35 minut, ale nie wiem czy podołam hah)
Pamiętam czas gdy ważyłam 52 kg, teraz i tak jest dobrze, gdy waga pokazuje 49,5 przed okresem.
Poznałam kogoś absolutnie pięknego, chudego, cudownego, wspaniałego, mądrego i nie do opisania słowami. To moja motywacja do bycia lepszą. I ogrom sił, jaki obudził się we mnie, jest nieporównywalny do jakiegokolwiek wcześniej.
Piję minimum 2 litry wody dziennie, im więcej tym lepiej
Kupuję karnet na siłownię gdzie biegam, siedzę w saunie, chodzę na jogę, nie ćwiczę zbyt mięśni, bo chcę mieć smukłe ciało dziewczynki
Piję co najmniej 2 herbaty zielone dziennie
Unikam chleba i piwa
Łykam spirulinę dla białka, żelaza i b12 (nie jem mięsa)
Uśmiecham się (błagam, muszę się uśmiechać, choćby dla niej, nie chcę znów płakać nad kiblem)
Jem sałatki z sałat i warzyw bez sosów
Ważę się na czczo
- Pij szklankę wody co godzinę, to sprawi, że będziesz czuła się pełna.
- Podziel jeden posiłek na kilka, np. 1 jabłko na 8 części i jedz np. 2 na śniadanie, 2 na lunch, obiad i kolację. W ten sposób oszukujesz organizm, że jesz 4 posiłki, a w rzeczywistości jest to tylko 1 jabłko. Następnego dnia możesz wybrać coś innego.
- Umieszczaj motywujące zdjęcia w możliwych i łatwo dostępnych miejscach, nie pozwolą ci zapomnieć do czego dążysz.
- Jeśli męczy cię apetyt możesz umyć zęby pastą miętową. Zostawia przyjemne uczucie świeżości i miętowy posmak, dzięki temu odechce ci się wkładania czegokolwiek do ust.
- Wypij szklankę wody przed każdym posiłkiem, dzięki temu szybciej poczujesz się pełna i zjesz mniej.
- Sen. Wysypiaj się i śpij co najmniej 6 godzin w nocy. Spanie krócej, niż 6h stymuluje , pobudza apetyt nawet o 15%! Dłużej śpisz – mniej jesz.
- Gorące herbaty są świetne na ataki głodu, które męczą szczególnie, kiedy twój żołądek nie osiągnął jeszcze pożądanego rozmiaru, nie skurczył się.
- Ćwicz rano i wieczorem – z pustym żołądkiem, wtedy najwięcej spalasz i pobudzasz metabolizm.
- Alkohol też ma kalorie. Wybierz białe wytrawne wino – 66kcal na kieliszek – najmniej. Odrzuć piwo rozpychające żołądek, nalewki i wszystkie słodkie drinki mające mnóstwo cukru.
45 kg. tylko 4 kg. tylko 4. muszę schudnąć.
środa, 13 sierpnia 2014
Autobus
Jak nie każdego dnia, jechałam dziewiątką w stronę dworca. Z domu. Autobusem numer dziewięć. To dość oblegana linia, dlatego organizatorzy ruchu miejskiego ograniczyli częstotliwość jazdy tym pojazdem do maksymalnie dwóch razy na godzinę. Zdaje się obecnie, że dbają w szczególny sposób o relacje międzyludzkie. W tym autobusie stałam na środku, pod oknem. Skwar nieziemski, jadę pod oknem nieskutecznie zastępującym klimatyzację. Równie nieziemski co skwar, był delikatnie ujmując, niczym suszoną główkę unikatowego kwiatu, zapach. Perfumy zmieszanych ze sobą w powietrzu wydzielin z gruczołów potowych ludzi... nie, nie przeróżnych ras ani narodowości. Problem w tym, że wszyscy byli tacy sami. I tu pozwolę sobie przejść do sedna.
W moim miasteczku średnia wieku to jakieś 55 lat. Tak więc w pojazdach komunikacji miejskiej najczęściej spotkacie emerytów. Względnie z wnuczkiem. Studenta, stanowiacego najmniejszy chyba społeczny procent w tym miejscu. Krótko mówiąc, same stare baby. Dawno pochowały swoich mężów. Baby tęgie, przysadziste, spocone, umalowane krzywo czerwoną szminką dopełniającą uroku krzywo pomalowanym brwiom (czarna henna). Sednem sedna jest jednak treść ich bajecznych rozmów. Co one gotują - krótka przerwa na westchnięcie - nie zrozumiesz człowieku cywilizowany, nie pojmiesz.
Ilość tłuszczu, węglowodanów, padliny, krwi i smażenia przekracza pojecie samego Pana Boga, który jeśli istnieje, nie nakarmiłby ichnim obiadem samego nawet Diabła (jeśli istnieje).
"Nie lubisz schabowych?! Ja uwielbiam!!! Usmażyć, polać tłuszczykiem (swoją drogą, cóż zs finezyjne usprawiedliwianie się, tłuszczyk)."
Widzę babo, myślę sobie, widzę i współczuję Ci serdecznie. A zresztą. Tobie wcale nie współczuję. Ale Twoim potomnym tak, jak bardzo będą spaczeni w swych niewinnych głowach, pełni chorób i tłuszczu jęłczącego niczym masło na słońcu.
Wysiadłam koło makdonalda. Stara baba jechała dalej, na cmentarz, aby zaskrobic sobie zapewne podwójne miejsce w niebie.
Stanęłam przy oknie udając, że szukam kogoś. Wyjęłam torebkę z surową marchewką z targu, wyeksponowałam na cyckach wegańską koszulkę i patrzyłam na coraz większe poczucie żalu i frustracji grubasów wsuwających (a była 9 rano) z kubłów, niczym z koryt świnie, powiększone zestawy kanapek, frytek, sosów i kokakol, patrzących na tę małą nędzną marchewkowiczkę ze łzami w oczach. I tutaj już przestaję się śmiać. Są ludzie, którzy naprawdę płaczą jedząc to gówno. Dlatego z każdym takim dniem, mam nadzieję, że w końcu zaboli ich ta powolna śmierć tak bardzo, że pomyślą o życiu w kategoriach Żywego Pokarmu.
Z tego wszystkiego wstaję już na śniadanie. I... uwaga... gdzie ta waga jest... (ale śmiesznie, chodzę po łazience z telefonem w ręku)
48,8. I kto mi powie, że trzeba jeść schabowe?
Pięknego poranka :)
(Pisalam to o 6 rano, a teraz zorientowałam się że zapisałam jedynie w roboczych. Dzień był udany. Dużo pracy w ogrodzie. Jutro na wadze powinno być mniej. Dobranoc :)
niedziela, 10 sierpnia 2014
compassion
Czytam Wasze blogi i na większości z nich widzę niesamowite miksy spożywcze. Tego samego dnia w menu potrafi pojawić się i mięso, i mleko, i kiszona kapusta, i cytrusy, i banany. Jeśli jecie takie rzeczy, zwłaszcza w niewielkich odstępach czasu, nie płaczcie jeżeli nie schudniecie, bo to zwyczajnie niemożliwe (może z wyjątkiem ilości nie przekraczających 300 kcal).
Przez upały spadłam do 49kg. Robię soki z działkowych papierówek. Jem ogórki, pomidory, cebulę, cukinię, różnego rodzaju sałaty zielone, fioletowe, karbowane i inne, zioła, kwiaty:) (nagietek, pelargonia położone na sałatę wyglądają obłędnie), kalafiora, fasolkę szparagową, ziemniaki, kapustę, jarmuż (kocham), jabłka, banany, arbuza, nektarynki, czereśnie, borówki, jeżyny, pomarańcze. Większość na surowo, nie łącząc słodkich owoców z cytrusowymi (np banan i pomarańcza nie współgrają) ani owoców z warzywami. Różne produkty trawią się inaczej i by ułatwić trawienie naszym przewodom (a tym samym nie przyczyniać się do odkładania resztek niestrawionego pokarmu) warto tego pilnować. O produktach typu nabiał i mięso nie będę pisać. Szczerze mówiąc brak mi słów. Mogę jedynie polecić Earthlings i wykłady Yourofsky'ego (wszystko dostępne na youtube).
Nie umiem nie połączyć wizji smukłego, zdrowego ciała z weganizmem.
Odysa, dziękuję za komentarz. Niech świeci przykładem.
"Przeczytałam post o weganizmie (teraz nie wiem z jakiego powodu nie chce się wyświetlić) i zupełnie się z Tobą zgadzam. Jestem weganką od kilku miesięcy. Zabawne, gdy czytałam jakieś wzmianki o tym na Twoim starym blogu, myślałam, że to zupełnie szalone. Teraz widzę, że to jedyna właściwa droga."
Przez upały spadłam do 49kg. Robię soki z działkowych papierówek. Jem ogórki, pomidory, cebulę, cukinię, różnego rodzaju sałaty zielone, fioletowe, karbowane i inne, zioła, kwiaty:) (nagietek, pelargonia położone na sałatę wyglądają obłędnie), kalafiora, fasolkę szparagową, ziemniaki, kapustę, jarmuż (kocham), jabłka, banany, arbuza, nektarynki, czereśnie, borówki, jeżyny, pomarańcze. Większość na surowo, nie łącząc słodkich owoców z cytrusowymi (np banan i pomarańcza nie współgrają) ani owoców z warzywami. Różne produkty trawią się inaczej i by ułatwić trawienie naszym przewodom (a tym samym nie przyczyniać się do odkładania resztek niestrawionego pokarmu) warto tego pilnować. O produktach typu nabiał i mięso nie będę pisać. Szczerze mówiąc brak mi słów. Mogę jedynie polecić Earthlings i wykłady Yourofsky'ego (wszystko dostępne na youtube).
Nie umiem nie połączyć wizji smukłego, zdrowego ciała z weganizmem.
Odysa, dziękuję za komentarz. Niech świeci przykładem.
"Przeczytałam post o weganizmie (teraz nie wiem z jakiego powodu nie chce się wyświetlić) i zupełnie się z Tobą zgadzam. Jestem weganką od kilku miesięcy. Zabawne, gdy czytałam jakieś wzmianki o tym na Twoim starym blogu, myślałam, że to zupełnie szalone. Teraz widzę, że to jedyna właściwa droga."
wtorek, 29 lipca 2014
piano
sok jabłkowo marchwiowo ogórkowo cytrynowy - litr
woda z cytryną, lodem i miętą - 2 litry
2 banany
mam nadzieję, że nie zjem już nic wiecej
boli mnie ząb. ósemka. kogo bolał, ten wie.
przemiły pan właśnie nastroił mi pianino
mogę molestować sąsiadów
waga bez zmian
ale jutro będzie mniej
musi być
obrazek z ładnej zupy skeletal.soup.io
woda z cytryną, lodem i miętą - 2 litry
2 banany
mam nadzieję, że nie zjem już nic wiecej
boli mnie ząb. ósemka. kogo bolał, ten wie.
przemiły pan właśnie nastroił mi pianino
mogę molestować sąsiadów
waga bez zmian
ale jutro będzie mniej
musi być
obrazek z ładnej zupy skeletal.soup.io
sobota, 26 lipca 2014
49,5 kg BMI 18,7
po jednodniowej udręce wyrzuciłam z siebie połowę irytacji. jest o niebo lepiej, każda z Was to wie, stąd o wiele więcej motywacji.
waga zaskakuje mnie miło na dobry początek dnia. na śniadanie kilka plastrów arbuza, potem nektarynka, kawałek kalafiora, może wafel ryżowy i na pewno dziś lody wegańskie na bazie bananów i mleka kokosowego, może z odrobiną kakao. jeśli będę słodzić to ksylitolem, który choć ma dwa razy mniej kalorii niż cukier to jednak je ma, to nie tak lekko jak ze stewią... ale myślę, że jest całkiem pożyteczny dla organizmu, a stewia naprawdę jest okropna w smaku. co jeszcze... kawa z mlekiem owsianym, herbata z pokrzywy i na dziś chyba wystarczy. chciałabym nie pić kawy, ale rano tak bardzo mi smakuje... może czas robić coraz słabszą. właściwie na dłuższym dystansie surowej diety ochota sama przejdzie, a teraz, gdy w ogródku jest cała masa warzyw i owoców jest czym się najeść. także pozostaje cierpliwie poczekać.
dobrego dnia!
waga zaskakuje mnie miło na dobry początek dnia. na śniadanie kilka plastrów arbuza, potem nektarynka, kawałek kalafiora, może wafel ryżowy i na pewno dziś lody wegańskie na bazie bananów i mleka kokosowego, może z odrobiną kakao. jeśli będę słodzić to ksylitolem, który choć ma dwa razy mniej kalorii niż cukier to jednak je ma, to nie tak lekko jak ze stewią... ale myślę, że jest całkiem pożyteczny dla organizmu, a stewia naprawdę jest okropna w smaku. co jeszcze... kawa z mlekiem owsianym, herbata z pokrzywy i na dziś chyba wystarczy. chciałabym nie pić kawy, ale rano tak bardzo mi smakuje... może czas robić coraz słabszą. właściwie na dłuższym dystansie surowej diety ochota sama przejdzie, a teraz, gdy w ogródku jest cała masa warzyw i owoców jest czym się najeść. także pozostaje cierpliwie poczekać.
dobrego dnia!
piątek, 25 lipca 2014
niewdzięczny o.
marne dni to na odchudzanie. 50kg na czczo, humor nie ten. ale głodu też brak. kawa, herbata, soki i woda. preludium deszczowe. idą chmury.
mam nieodparte wrażenie Tego...
mam nieodparte wrażenie Tego...
Etykiety:
2014,
anoreksja,
blog,
blogspot,
BMI,
bulimia,
dieta,
dieta baletnicy,
głodówka,
pro ana,
pro mia,
quod me nutrit me destruit,
starving,
tumblr,
weheartit
espresso
papierosy nie smakują mi wcale. kawa od pani k. przyprawia o palpitację serca. stroiciel pianin, list bez odpowiedzi. kwiaty i kot.
2x podwojne espresso z odrobina mleka owsianego
dwa wafle ryzowe
nektarynka
jabłko z kasza kuskus
woda
sok jablkowy swiezo wyciskany
sok jezynowo winogronowy z woda (sok z babcinej spiżarni♡)
gama E dur
2x podwojne espresso z odrobina mleka owsianego
dwa wafle ryzowe
nektarynka
jabłko z kasza kuskus
woda
sok jablkowy swiezo wyciskany
sok jezynowo winogronowy z woda (sok z babcinej spiżarni♡)
gama E dur
środa, 23 lipca 2014
4days
dwa tygodnie. 4 dni głodu. stolica nakarmiła mnie kurzem, samotnością i bezwzględnością.
dziś karmię się tęsknotą za odrobiną ciepła, na którą chyba wcale nie zasługuję.
euforia w krystalicznej postaci, i w innych zresztą, bardziej lub mniej pożądanych. to najlepsza dieta na jakiej kiedykolwiek byłam.
niedługo sama w domu wciągnę się w wir pracy i o soku jabłkowym przeżyję kolejne 7 dni.
49kg
chce być tak drobna by móc spać w starej szkatułce na martwe ćmy i szklane oczy.
dziś karmię się tęsknotą za odrobiną ciepła, na którą chyba wcale nie zasługuję.
euforia w krystalicznej postaci, i w innych zresztą, bardziej lub mniej pożądanych. to najlepsza dieta na jakiej kiedykolwiek byłam.
niedługo sama w domu wciągnę się w wir pracy i o soku jabłkowym przeżyję kolejne 7 dni.
49kg
chce być tak drobna by móc spać w starej szkatułce na martwe ćmy i szklane oczy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)